Sceny pól bitew w tym filmie wyglądają jakby poruszały się po nim osoby z mocnym upośledzeniem umysłowym bez
instynktu samozachowawczego...
Jestem tego samego zdania :)
Gromadka stereotypowych żołdaków z kapitanem twardzielem, paradującym z pistoletem maszynowym i żółtodziób-idealista, wrażliwiec innymi słowy scenarzysta w chwili pisania scenariusza był naćpany.
Ponad dwie godziny przejaskrawionych scen batalistycznych z głównym bohaterem zabijającym całe tabuny Japończyków, pchających mu się prosto pod lufę, niczym komiksowy heros. Zabrakło tylko podwójnego salta i kopniaka z półobrotu a’la Chuck Norris.
Nakręcony cztery lata po wyznaczającym standardy Szeregowcu Ryanie, a wyszedł taki jednowymiarowy, patetyczny szajs z drewniano-sielankowym aktorstwem :(
Reasumując film z kompletnym brakiem realizmu, niesamowicie mdły przesycony patosem i nudą !
Amen.Nieskończone magazynki(albo mające po 700 naboi),Japończycy z inteligencją średnio rozgarniętej dżdżownicy pchający się pod lufy dzielnym amerykańskim chłopcom,celność Japów górna półka(finałowa scena gdzie Cage niesie kolegę,ze 30 chłopa wali do nich z 20 metrów po wiadrze naboi i łaskawie reżyser pozwala jednej doleieć do Nikosia,w tym czasie każda kula wystrzelona przez bohaterskich gijoes'ów zabija po 5 skośnookich,upierdliwe powroty kamery na plecak z radiostacją,wzniosłe teksty:"nikt już więcej nie zginie",a nad łbami deszcz kul,no brakowało mi jeszcze łopoczącej co 5 minut Stars'n'stripes.Papka do ciężkiego zrzucia...4.