John Woo postawił w tym filmie na bitwy, którym jednak bardzo dużo brakuje do bitew z Szeregowca Ryana. Bitwy w Szyfrach wojny to bajka. Jeden amerykański żołnierz potrafi ze zwykłego pistoletu zastrzelić pięciu japońskich żołnierzy uzbrojonych w karabiny maszynowe a granaty działają na zasadzie: podniósł się i poszedł dalej. Film kosztował 115 mln$ a w czasie jednej z bitew wyraźnie widać, że strzelające okręty pochodzą z... jakiegoś filmu dokumentalnego. Po prostu żenada. W Szyfrach wojny oczywiście nie zabrakło powiewających na wietrze amerykańskich flag. Jeżeli chodzi o grę aktorską to Nicolas Cage zagrał słabo ale jak już wcześniej pisałem Woo postawił na bitwy a zapomniał o bohaterach tego filmu. Jednak naprawdę fatalnie zagrał aktor wcielający się w Bena Yahzee. Jego gra polegała na częstym pokazywaniu śnieżnobiałego uśmiechu. Osobiście nie czułem żadnego wzruszenia gdy niektórzy z bohaterów filmu ginęli. Po prostu ich postacie nie zostały należycie rozbudowane.
Niestety John Woo zrobił słaby film w którym wyraźnie postawił na akcję, zapominając o całej reszcie.