PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=11717}

Szyfry wojny

Windtalkers
7,0 30 479
ocen
7,0 10 1 30479
4,3 3
oceny krytyków
Szyfry wojny
powrót do forum filmu Szyfry wojny

gardze, John Woo + cage + film wojenny = DNO, ten film jest tak nierealny ze na ja paradia bym go okreslil...

ocenił(a) film na 7
jakotako

Nie wiem, co jest w tym filmie nierealnego i pewnie się nie dowiem. Ot, taki łopek, co rzuca bluzgami na lewo i prawo, bez większego zastanowienia.

Olać ciebie i twoją "opinię".

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Co jest nierealnego ? Gdybyś kiedykolwiek miał w rękach broń to byś wiedział co tam było nierealnego. Głupota biła po oczach tak, że prawie oślepłem. Nico leży nafaszerowany ołowiem, wyciąga pistolet, Japończycy nadbiegają jakieś 30 metrów od niego. Bohater się spojrzał i z grymasem bólu strzela trzymając broń w okolicy uda. Japończycy padają jak muchy.

Sytuacja odwrota, nadbiega Japończyk, przyklęka, celuje, strzela. Pociski omijają Amerykańskich chłopców, wbijają się obok nich wyrzucając kilogramy ziemi. Jankesi spojrzeli się, obrócili thompsony (oczywiście nie celując, prawdziwy kowboj trzyma swoją broń w okolicy genitaliów) i rozstrzelali wroga. Co z tego, że był 30 metrów od nich. Większość pocisków w cel. Te co w niego nie trafiły, zabiły jego rodzinę.

Ja rozumiem, film wojenny dla masowej publiczności musi mieć jakieś uproszczenia. Magazynki mają więcej pocisków niż było w rzeczywistości, niech im będzie. Wszyscy Amerykanie mają białe zęby w przeciwieństwie do swoich wrogów, też ok. Ale jeżeli widzę jak sam Nico wyskakuje z thompsonem na wrogów, którzy nawet nie potrafią go drasnąć? no to coś mi się robi w środku. Nie mówiąc już o tym, że po wybuchu pocisku artyleryjskiego Amerykanin stojący jakieś 10 metrów dalej tylko się przewraca i biegnie dalej?. No i poza tym przez cały film nikt nie oszczędzał amunicji, ale to już mały problem.

Ciekawy scenariusz, ciekawi aktorzy, wykonanie na poziomie przeciętnego filmu sensacyjnego. Schemat goni schemat? Może ocena 2/10 jest zbyt surowa ale na wyżej niż 5 ten film, moim zdaniem, nie zasługuje.

ocenił(a) film na 4
Lord_Joshua

Do nierealnych scen dodałbym jeszcze atak Japończyków na tą wioskę, w której zginął Biały Koń. Amerykanie przybyli do wioski, zadomowili się, mieli czas by zabezpieczyć teren i nagle japońce wyrastają jak grzyby po deszczu. Maksymalne zaskoczenie wynikało zapewne z tego, że Amerykanie jakimś cudem nie wiedzieli co to jest zwiad, warta, obserwacja itp. Co do samej akcji i strzelanin to po prostu żenada a nie wojna, ale przymknąłem oko i dałem aż 4/10.

_Pablos_

Ja tam zauwazylem jeszcze jedna "ciekawa" rzecz...mianowicie Japonczycy mieli dziwne sklonnosci do dzgania bagnetami...woleli przebiec kilkanascie metrow zeby sprobowac wbic bagnet w plecy jakiegos amerykanca niz po prostu strzelic mu w plecy, co wiecej zazwyczaj amerykaniec orientował sie na czas odwracal sie i pakowal mu kilka kulek...

ocenił(a) film na 1
RocknRoll

No i pociski artyleryjskie wybuchające jak napalm - specjaliści od efektów mieli chyba jakiś kontrakt z okoliczną stacją benzynową.

ocenił(a) film na 5
Motorcycle_Boy

Pociski artyleryjskie to jeszcze pikuś. Scena w japońskiej wiosce, kiedy armia wroga atakuje niczego nie spodziewających się Amerykanów. Już nie kojarzę szczegółów, wiem że Nico wyskoczył przez barierkę po tym jak jakiś Japończyk strzelił z podręcznego moździerza. Najpierw był mały wybuch, a potem eksplozja jak po trafieniu w jakiś karnister z benzyną... Chyba jednak był jakiś kontrakt ze stacją benzynową.

ocenił(a) film na 1
Lord_Joshua

Tak, pamiętam. Najśmieszniejsze ze Nico przewidział trajektorię tego pocisku i wyskoczył z domku zaraz po wystrzale. Co jak co, ale moździerz to nie jest zabawka którą można precyzyjnie wycelować.

ocenił(a) film na 5
Lord_Joshua

Fakt ? dużo nierealnych sytuacji w tym filmie i wyszedł kiepsko. Te kule ognia przy wybuchu pocisku wprost wcisnęły mnie w fotel i oniemiałem ? z rozpaczy a nie wrażenia. A szkoda filmu bo temat ciekawy. Co do strzelania z biodra ? muszę cię zmartwić Lord Joshua ? ale była to technika strzelania z PM nagminnie stosowana na szkoleniu i w walce przez aliantów. Do tego z całkiem niezłym skutkiem. Wystarczy obejrzeć przedwojenne amerykańskie filmy instruktażowe dotyczące zastosowania TommyGun-ów w armii. Swego czasu w programie o broni palnej na Discovery pokazywali dziadka który walczył w WWII właśnie z Thompsonem i na strzelnicy z ładnej odległości jak na cele którymi były kręgle rozwalił je z biodra bo tak go wyszkolono (fakt ? na początek, tak dla pewności dali mu ślepaki ? Alle później ostrą). Może ktoś powiedzieć, że to efekty były ale Discovery to nie tania komercja.

ocenił(a) film na 4
Eddie_8

"...na Discovery pokazywali dziadka który walczył w WWII właśnie z Thompsonem i na strzelnicy z ładnej odległości jak na cele którymi były kręgle rozwalił je z biodra bo tak go wyszkolono"

Tylko, że kręgle to nie żółtki, które biegają, krzyczą i chcą cię zabić podczas gdy dookoła wybuchają bomby. Rozumiem, że weterani IIWW byli znakomitymi strzelcami i potrafili zaprezentować na strzelnicy to i owo ale mimo wszystko strzelanie z biodra w ferworze walki i trafianie jedną serią całego rzędu Japończyków to bzdura do kwadratu, efekciarstwo dla miłośników Johna Woo. Tym bardziej, że Japończycy mierzyli z karabinów i nie mogli trafić dzielnych Amerykanów. Co do tej techniki strzelania to wątpię aby wszyscy żołnierze czy sztab szkoleniowy przykładali wększą wagę do tej techniki niż do tradycyjnego strzelania, które na pewno jest o wiele bardziej efektywne. Rozumiem, że żołnierz mógł taką serią puścić w kierunku wroga ale nie rozumiem skąd podczas IIWŚ wzięto samonaprowadzane pociski do Thompsona...

ocenił(a) film na 5
_Pablos_

Oczywiście, że bzdura. Zaznaczyłem, że film jest pełen tego. Chciałem tylko pokazać, że akurat strzelanie z biodra nią nie jest (a przynajmniej według ówczesnych standardów ? wspomniałem też o filmach szkoleniowych pokazujących jak prowadzić ogień z pistoletów maszynowych) i w brew pozorom często ten sposób strzelania wtedy stosowano - w przypadku pistoletów maszynowych, a nie karabinów. A skoro dziadek walczył i przeżył to jak widać nie tylko do stojących kręgli strzelał. Co do ilości zabitych naraz przeciwników i pojemności magazynków ? to co innego. W Hot Shots 2 ponabijali się trochę z tego typu scen.
Może nie mieli w czasie WWII pocisków samonaprowadzających ale można się zdziwić co już wtedy było dostępne. Np.: materiałowa (nie mówię o stalowych pancerzach ale o tkaninach miękkich) kamizelka kuloodporna była dostępna w USA jeszcze przed wojną. Zbyt droga by wyposażać w nią zwykłego piechura ale była, zresztą w Polsce też.
Co do bzdurnych scen ? polecam:
http://www.videosift.pl/story.php?id=18227
, nie wierzyłem, że można takie coś nakręcić.

ocenił(a) film na 3
jakotako

potwierdzam film dość denny, nierealistyczny etc.

ocenił(a) film na 7
jakotako

A więc tak:

Co do narzekania na eksplozje, które przypominają efekt wysadzenia zbiornika z benzyną (oczywiście, macie rację, pocisk artyleryjski nie wybucha w ten sposób), to wygląda mi to na szukanie dziury w całym. Nie musicie na to zwracać uwagi, ani w ogóle dostrzegać, ale wasza złośliwość nie pozwala wam zwyczajnie "olać" i cieszyć się filmem.

Co do ton umierających Japońców i minimalnych strat Amerykanów, wtajemniczeni wiedzą, że żółtki ponosiły wielokrotnie większe straty, niż Jankesi. Na Saipanie (gdzie bodaj walczyli w filmie) zginęło 31 000 japońskich żołnierzy (plus ponad dwadzieścia tysięcy cywilów, których zmuszono do popełnienia harakiri... to jest przerażające...). Amerykanie stracili niecałe 3500. Tak, nie pomyliłem się, niecałe trzy i pół tysiąca. Toż na jednego zabitego Amerykana przypada prawie dziesięciu Japońców! Jakoś to trzeba zobrazować.

Co do bohaterów wyczyniających cuda z bronią, nie zapominajcie, że to bohaterowie i jakoś muszą przeżyć. Jakimś cudem totalnie nie dostrzegacie, że zwykli żołnierze amerykańscy padali w bitwach jak muchy, a niemożliwe wyczyny z bronią dotyczą tylko ścisłego grona "hirołsów". Tak to już jest. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby bohaterowie filmów postępowali zgodnie z zasadami normalnego świata, 90% takich filmów jak WT w ogóle nie miałoby prawa powstać, zaś reszta kończyłaby się po - góra 10 minutach - śmiercią bohatera. Tego chcecie?

Co do niespodziewanego ataku Japońców na wioskę zajętą przez Jankesów... po pierwsze, takie zaskoki budują napięcie, a po drugie, oni znali teren i mogli ominąć amerykański zwiad.

Oczywiście, sporo w tym filmie rzeczy nierealnych, zwłaszcza zachowanie Harrigana w jego ostatnich sekundach życia jest przesadzone... ale to go wcale nie dyskwalifikuje, moim zdaniem. Ogląda się go przyjemnie, a rozmaite wpadki są jak najbardziej do przełknięcia.

ocenił(a) film na 4
Der_SpeeDer

"to wygląda mi to na szukanie dziury w całym. Nie musicie na to zwracać uwagi, ani w ogóle dostrzegać, ale wasza złośliwość nie pozwala wam zwyczajnie "olać" i cieszyć się filmem."

Wiesz, trudno nazwać to szukaniem dziury w całym. Jeśli to "całe" jest wypełnione po brzegi absurdalną strzelaniną to jednak trochę to drażni, nie uważasz? To jest film wojenny w którym strzelanina i wybuchy są nieuniknione i widz zabierając się do oglądania kina wojennego ma prawo wymagać choć odrobinkę realizmu. W "Szyfrach wojny" nierealizm bije po oczach, jak już ktoś to trafnie ujął, i trudno przejść koło tego obojętnie. To istotny element filmu wojennego dlatego jego jakość przez tą akcję a la John Woo drastycznie spada.

"Toż na jednego zabitego Amerykana przypada prawie dziesięciu Japońców! Jakoś to trzeba zobrazować."

Miło, że zajrzałes do Wikipedii i podałeś kilka liczb. Owszem Japońców zginęło bardzo dużo co nie znaczy, że zginęli w taki sposób jaki pokazał to John Woo. Stoi sobie jankes a do niego mierzy 10 Japończyków z długiej broni. Oczywiście nie trafiają a jankes jak to jankes obraca się, strzela Thompsonem z biodra wystrzeliwując ze 60 pocisków i wszyscy japońce padają jak rażeni piorunem. Wybacz ale nie da się na takie coś tak po prostu przymknąć oka.

"Co do niespodziewanego ataku Japońców na wioskę zajętą przez Jankesów... po pierwsze, takie zaskoki budują napięcie, a po drugie, oni znali teren i mogli ominąć amerykański zwiad."

Czy ja wiem czy buduje napięcie? Może i troche buduje ale wieksze jest zdziwienie, skąd ci Japończycy się wzięli. No ale to mogę wybaczyć, zasadzki nie raz się na wojnie robiło a Japończycy byli wyjątkowo przebiegli, niech będzie.
Oczywiście, że film ogląda się przyjemnie, choć muszę przyznać, że jak oglądałem go za pierwszym razem to podobał mi się bardziej. Ostatnio jak oglądałem to co chwila głupotą raziło. Ogląda się przyjemnie ale jeśli mam obiektywnie ocenić to na więcej niż 4/10 nie ma szans.

ocenił(a) film na 4
_Pablos_

Co do tych bohaterów co muszą przeżyć to powiem tak. Jest wiele innych lepszych filmów wojennych w których główni bohaterowie uchodzą z życiem pomimo tego, że został zachowany duży realizm. Z tym nie ma problemu. Po prostu nalezy unikać głupich westernowych strzelanin i trochę wysilić się nad wymyśleniem bardziej sensownej walki. Przecież nie każdy żołnierz toczący ciężkie boje musi zginąć. Argument obalony :]

ocenił(a) film na 7
_Pablos_

"Miło, że zajrzałes do Wikipedii i podałeś kilka liczb"

Nie obrażaj mnie...

Informacje zaczerpnąłem z "Sensacji XX wieku", które to czytałem na dłuuugo przed tym, zanim napisałem tego posta.

Duża liczba ofiar wśród Japońców wynika częściowo z tego, że oni nigdy się nie poddawali (bo byli szurnięci...). Amerykanie nie mogli brać jeńców. Masakry żółtków musiały mieć miejsce, trudno mi to sobie inaczej wyobrazić.

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

teksty w Wikipedii nie są wyssane z palca. Ktos kto je pisze, tez opiera sie na konkretnych źródłach informacji, wiec zasadniczo różnicy nie widzę.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones