parę akcji których wywinął na tej wojnie Nic Cage spokojnie podchodzą pod wyczyny
hoolywoodzkich herosów. Ale w sumie to się nie dziwie bo jak za kamerą John Woo to
musiała z tego wyjść miejska sensacyjna strzelanina tyle że na tle wojny. Dla scen
batalistycznych można obejrzeć, co prawda nie jest to tak dobre jak w "Byliśmy żołnierzami",
a zdjęcia i emocje nie dorastają do pięt "Saving Private Ryan", głębi "Thin Red Line" też nie
uświadczymy... ogólnie jak na film wojenny to plasuje się pośrodku. Za dużo tu patosu, i to od
początku do końca niestety.